Menu główne:
Kolejna nasza wycieczka odbyła się w aurze pięknego, jesiennego dnia, będącego wspomnieniem słonecznych i upalnych dni minionego lata.
3 październik okazał się wymarzonym dniem na realizację naszej wycieczki. Tym razem miało to być „zdobywanie” największego szczytu Bieszczadów – Tarnicy.
Po ponad trzech godzinach jazdy zatrzymaliśmy się dwa kilometry przed Mucznem
w nadleśnictwie Stuposiany, gdzie ładnie wkomponowana w krajobraz znajduje się pokazowa zagroda żubrów.
Teren zagrody obejmuje powierzchnię 9 ha lasu bukowo-jodłowego, przez którego środek płynie strumyk. Żubry można obserwować z dwóch zbudowanych platform widokowych. Obserwacja żubrów często ukrytych w leśnej gęstwinie
nie zawsze jest możliwa. Nam się to na szczęście udało, czego dowodem zamieszczone zdjęcia.
Następnie udaliśmy się do Mucznego, skąd rozpoczyna się jedna z najładniejszych tras na Tarnicę. Wędrówkę rozpoczęliśmy żółtym szlakiem na masyw Bukowego Berda w towarzystwie napotkanej rozśpiewanej grupy kolegów z naszego koła przy Fabryce Śrub Koelner . Trasa na Bukowe Berdo prowadzi łagodnie do góry bukowo-jodłowym lasem, z krótkimi i stromymi podejściami. Po minięciu granicy lasu weszliśmy na wspinającą się w górę wąską ścieżkę, która zaprowadziła nas do kulminacji Bukowego Berda. Po drodze podziwialiśmy szereg ciekawych formacji skalnych oraz wspaniałe widoki na połoniny z jednej strony i rozległą dolinę Sanu
z drugiej. Opuszczając grzbiet Bukowego Berda przez małą łączkę podeszliśmy pod Krzemień. Stąd prowadzi czerwony szlak w kierunku Halicza i Rozsypańca
oraz w drugą stronę w kierunku Tarnicy. My idziemy do góry w kierunku Tarnicy.
Po drodze mijamy źródełko i pniemy się do siodła pod Tarnicą. Nazwa Tarnica pochodzi od rumuńskiego słowa „tarnita” co oznacza siodło, przełęcz. Przełęcz pod Tarnicą to kolejne rozdroże szlaków. Do zdobycia pozostała już tylko Tarnica – 1346 m n.p.m. Żółtym szlakiem idziemy na Tarnicę i stąd podziwiamy rozległa panoramę Bieszczadów. Po zejściu z Tarnicy na przełęcz, niebieskim szlakiem schodzimy do Wołosatego, gdzie czeka na nas bus. Wszyscy zmęczeni, ale ogromnie zadowoleni.
Tekst - Elżbieta Kuziara
Zdjęcia - Józef Bałtowski.
Powrót kliknij